5 września 1935 roku na placu przed wejściem do Instytutu Radowego w Warszawie odsłonięto pomnik Marii Skłodowskiej-Curie dłuta Ludwiki Kraskowskiej-Nitschowej. Na uroczystości zgromadziły się tłumy warszawiaków. Wśród nich, tuż za prezydentową Marią Mościcką, rodzeństwo Uczonej – dr Bronisława Dłuska, Helena Skłodowska-Szalay i dr Józef Skłodowski. Obecni też byli Prezydent Warszawy Stefan Starzyński, Rektor Uniwersytetu Warszawskiego prof. Stefan Pieńkowski, przedstawiciele świata nauki, kultury, organizacji kobiecych – i oczywiście pracownicy Instytutu. Wokół pomnika ustawiły się ze sztandarami przedstawicielki wszystkich warszawskich szkół żeńskich. Na postumencie wygrawerowano napis: „Marii Skłodowskiej-Curie – Stolica – 1935”.
Postać zamyślonej Marii stojąca od 90 lat vis-a-vis budynku Instytutu przy ulicy Wawelskiej była świadkiem jego historii, ale też – historii Ochoty. Pomnik cudem przetrwał wojnę, chociaż został uszkodzony podczas powstania warszawskiego i do dziś zachowały się na nim ślady kul. We wspomnieniach pracowników, którzy przywracali Instytut do życia, stanowił szczególny punkt odniesienia. Od dekad społeczność Instytutu spotyka się pod nim przy okazji ważnych wydarzeń.
Pomnik, który do dziś stoi w parku przy ulicy Wawelskiej, jest trzecim dziełem Ludwiki Nitschowej, poświęconym Skłodowskiej.
Będąc w Paryżu przed pierwszą wojną światową, chodziłam na wykłady Marii Skłodowskiej-Curie. Interesowała mnie postać naszej sławnej rodaczki. Ta skromna kobieta miała zawsze skupiony wyraz twarzy. Gdy wchodziła do sali wykładowej, robiło się zupełnie cicho. Szczupła, blada, ciemno ubrana, miała wygląd nieobecnej duchem, chłodnej, niemal widmowej zjawy. Lecz gdy zaczynała mówić, rozgrzewała się i tak jak promieniowały Jej pierwiastki polon i rad, emanowała Ona blaskiem swej mądrości. Zrozumiałam wielkość tej Osoby i dlatego postanowiłam rzeźbić Marię Skłodowską-Curie – opowiadała rzeźbiarka w wywiadzie dla „Tygodnika Polskiego” w 1967 roku. Najpierw wyrzeźbiłam głowę. Zdobyła ona medal na wystawie w Brukseli Potem w latach 1932- 1933 na życzenie dr Dłuskiej , siostry uczonej, wyrzeźbiłam Marię Skłodowską-Curie siedzącą. Po eksponowaniu rzeźby na wystawie w Paryżu, zakupił ją rząd francuski. Będąc po wojnie w Paryż u szukałam tej rzeźby, ale bezskutecznie. Co ciekawe, zanim rzeźba trafiła do Francji, stała w ogrodzie warszawskiego Instytutu, a później pieniądze ze sprzedaży na prośbę Nitschowej zostały przekazane na jego potrzeby.
Pomnik, który stoi w parku przy Instytucie i obchodzi dziś swoje święto, powstał ostatni. Odsłonięto go ponad rok po śmierci Skłodowskiej. Nitschowa wyjaśniając, dlaczego właśnie w takiej pozie utrwaliła uczoną, mówiła: Zawsze tak trzymała złożone ręce… bolały Ją. Były poparzone polonem i radem. Ostatnio nie mogła już nawet podawać ręki.